<body><script type="text/javascript"> function setAttributeOnload(object, attribute, val) { if(window.addEventListener) { window.addEventListener('load', function(){ object[attribute] = val; }, false); } else { window.attachEvent('onload', function(){ object[attribute] = val; }); } } </script> <div id="navbar-iframe-container"></div> <script type="text/javascript" src="https://apis.google.com/js/platform.js"></script> <script type="text/javascript"> gapi.load("gapi.iframes:gapi.iframes.style.bubble", function() { if (gapi.iframes && gapi.iframes.getContext) { gapi.iframes.getContext().openChild({ url: 'https://www.blogger.com/navbar.g?targetBlogID\x3d19870549\x26blogName\x3dpho*+++++see+you+again\x26publishMode\x3dPUBLISH_MODE_BLOGSPOT\x26navbarType\x3dBLACK\x26layoutType\x3dCLASSIC\x26searchRoot\x3dhttps://m-pho.blogspot.com/search\x26blogLocale\x3dpl_PL\x26v\x3d2\x26homepageUrl\x3dhttp://m-pho.blogspot.com/\x26vt\x3d6032633072935130560', where: document.getElementById("navbar-iframe-container"), id: "navbar-iframe" }); } }); </script>

2006-09-22 | forest... gump?

Góry, las, ostre słońce, wrzesień. Nie było lepszego momentu na zrobienie paru fotek. Zwłaszcza, że modelką jest moja najwspanialsza dziewczyna. Po prostu żyć nie umierać... Z racji tego, że ma mniejsze opory ostatnio nawet sama mi zaproponowała pozowanie, z resztą ta sesja też była jej pomysłem. I chwała jej za to!

Na kliszy znalazło się oczywiście więcej zdjęć, jednak te są wg nas najlepsze. Na opinie czekam w komentarzach, nie koniecznie mailowo.



Tydzień przeleciał najszybciej jak tylko mógł, pełen niespodzianek. Przyszły w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy to plany z nimi związane przenosiłem w daleką przyszłość... Jedną rzeczą mogę się pochwalić, która będzie wpływać na moje dalsze poczynania z fotografia, za niedługo będę właścicielem cyfrowego body Pentax k100d, na którego z niecierpliwością czekałem już od jakiegoś czasu. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że sprzęt ten do nie dawna mógł mi się tylko śnić, był odległym marzeniem... życie potrafi być nieobliczalne, jedna okazja i takie skutki. Bardzo jestem z tego względu podekscytowany.

Strona na tym oczywiście może jedynie zyskać, gdyż jakieś fajniejsze fotki będą pojawiać się znacznie częściej, o ile będę miał wenę żeby też coś "szkrobnąć"...

2006-09-18 | parachutes

Sobotnie popołudnie, góra Żar, turyści i spadochroniarze. Tak w skrócie wyglądała wyprawa na Żar. Ładne widoki, ludzie z aparatami pstrykający zdjęcia spadochroniarzom i szybowcom na niebie. Wszystkie ławki pozajmowane, nie ma za bardzo gdzie usiąść, pozostaje jedynie trawa. Czego można było się spodziewać po ładnej pogodzie.

Kilkunastu minutowe przygotowania, by później się rozpędzić i polecieć. Wolno kręcąc się w kółko i podziwiać góry. Każdy chce mieć ten moment zapisany na karcie pamięci, to też brakuje miejsca do oddania porządnego "strzału".



Najwyższy czas by napisać coś o zmianach kosmetycznych strony. Powróciła możliwość komentowania postów, w portfolio podmieniłem wszystkie zdjęcia na nieco większe. Mam w planach napisanie jakiegoś artykułu, ale to może się trochę odłożyć.

Już niedługo pojawią się fotki z leśnej sesji, a co będzie później to sam nie wiem. Zależy do jakiego zdarzenia dojdzie, jak to przystało na street photography.

2006-09-13 | lights on!

Aloha! Po krótkiej przerwie wracam z fotami. Zrobione zostały podczas festynu z okazji dni Oświęcimia. Atrakcją wieczoru była oczywiście Kasia Kowalska, jednak nie miałem za dobrego miejsca do uwiecznienia tego :/

Kolejną atrakcją były przede wszystkim karuzele... i właśnie poniższe zdjęcia będą tego dotyczyły. Mogę tylko żałować, że nie skusiliśmy się na Kamikaze, ale myślę, że jeszcze nadarzy się okazja.

Swoją drogą Kasia dała niezły koncert. Stworzyła miłą atmosferę i ogólnie chyba wszyscy się fajnie bawili.



Wkrótce pojawią się zdjęcia z wypadu na Żar. Paru spadochroniarzy, może jakieś krajobrazy. Pożyjemy zobaczymy, a tymczasem czekamy na skany rolek.

Niestety była to moja ostatnia Reala. Na razie się nie zapowiada na jakiś masowy zakup nowych sztuk.

Portfolio znowu odmienione. Zrezygnowałem z flickr'a i teraz zdjęcia są wyświetlane w SimpleViewer - całkiem fajnie to wygląda.

2006-09-05 | strip my mind

Kolejna dawka zabawy w programie graficznym. Trochę klejenia i coś takiego wychodzi. Zdjęcia trochę stare, bo jeszcze z Węgier, ale co tam. Więcej już chyba nie odgrzebie, bo ze starszych nie ma co nawet sklejać.

Mam nadzieję, że kiedyś przeczyta to mój były wychowawca z liceum. Ja naprawdę nigdy w życiu nie zapaliłem ani jednego papierosa, a on nigdy tego nie pojmie. Czy ja na takiego wyglądam? Może faktycznie czasami kręce się wokół ludzi, którzy kurzą, ale to nie znaczy, że ja też jestem nałogowcem. Nigdy się tego nie chwyciłem i nigdy nie chwycę. No ale jego pewnie i tak nie przekonam.



Pod fotkami też wypadałoby coś napisać. Mam jeszcze miesiąc opierdzielania się, a później... no właśnie jak będzie później to się okaże. Nie mogę skończyć ostatniej kliszy, nowych jeszcze nie mam. Czuję jakąś niemoc.

2006-09-04 | droga do nikad

Godzina 6:30, budzik wyje jak porąbany. 6:45 trzeba się w końcu ruszyć z tego łóżka. 7:01 odjeżdża autobus, na przystanek jakieś 3 minuty drogi. 12 minut by się ubrać, umyć i ewentualnie coś zjeść, a potem sprint na przystanek. Autobus wypełniony po brzegi pasażerami. Kierowca już z nerwów nie chce sprzedawać biletów, sugerując zakup miesięcznego. Liczba osób z pewnością przekracza limit. Ciężko znaleźć dobre miejsce do stania, co dopiero do siedzenia. Codziennie powtarzający się ten sam motyw - jak już siedzisz to za nic nie oddawaj swojego miejsca. I tak zgraja małolatów cieszy się z podróży nie zwracając uwagi na starszych lub udaje przeróżne rzeczy, typu zmęczenie, chorobę. Są skazani na pogardliwy wzrok, który mógłby zabijać. Ktoś kiedyś to podsumował - "niech młodzi siedzą, wystoją się na starość". W autobusie taki tłok, że często nie da się oddychać. Można tylko pomarzyć o luksusie jazdy pociągiem, ale komu się chce zasuwać taki kawał na dworzec.

Powrót 15:30. Kierunek dom, łóżko, drzemka. Historia z rana znowu się powtarza. Tym razem jednak wszyscy pakują się na chama by zająć jak najlepsze miejsca. Często używając przy tym łokci. To jest walka na śmierć i życie, walka o byt - jak w przyrodzie. Przegrani stoją pod drzwiami, które otwierają się za każdym razem gdy kierowca zatrzymuje się na przystanku, za każdym razem muszą stawać na stopniu i chować ręce by otwierające się drzwi nikogo nie przytrzasnęły. Znowu duszno. Okna otwarte we wszystkich możliwych miejscach, przy osobach, którym to nie przeszkadza.

Nagle wyłania się kanar. Robi się zamieszanie i przeciska się człowiek, który podchodząc do każdego pyta o bilet. Zgniata przy tym pasażerów, ale co tam jest przecież w pracy. Jak już nie ma się do czego przyczepić to sprawdza czy podpisane legitymacje, jak nie to mandat. Czy może być bardziej nudna praca?

Czasami nie było hołoty rzucającej się o miejsca w autobusie. Czasami można było sobie spokojnie usiąść, poczytać książkę. Dopóki nie wsiadał mr Gazeciarz, który po mistrzowsku potrafił sobie znaleźć ofiarę, która wnet zrobi mu miejsce. To był zawodowiec, mało kto potrafił mu się oprzeć. Zawsze udawał, że głośno myśli i mówił takie rzeczy, że swojej ofierze sumienie nie dawało dalej siedzieć na swoim miejscu. Gdy już usiadł to rozkładał swoją gazetę. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie fakt, że po rozłożeniu owej gazety zajmował co najmniej 2 miejsca. Może chciał być miły i żeby sąsiad też mógł poczytać?

Zima, -20 stopni celsjusza, kierowca autobusu spóźnia się o 20 min. Ludzie na przystanku zamarzają na kość. Gdy ten przyjeżdża, a w autobusie cieplutko, to na nieszczęście się psuje i trzeba czekać kolejne 20 min na zastępczy. Wszyscy czekają tylko aż przyjdzie lato i spokojnie będzie można się powozić autobusem. Przychodzi lato, 20 stopni na plusie, ludzie kleją się do siebie w pojeździe. Nie ma czym oddychać. Można tylko czekać aż wróci zima i tak w kółko. Tak w kółko przez 3 lata mojej egzystencji w liceum. Autobus zabrał mi sporo zdrowia, na szczęście mam to już za sobą.

2006-09-01 | white light

Plany na dzisiaj się trochę powaliły, a ja postanowiłem zrobić coś z niczego. Dlatego obecne w tym poście zdjęcia są tego efektem. Zebrałem stare - wręcz brzydkie zdjęcia, a już na pewno nic nie znaczące i zabawiłem się w łączenie motywów, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że jednak coś łączy te zdjęcia. Pho głównie zrobione w Kraku, z resztą to widać na pierwszy rzut oka. Bezużyteczne, które dawno powinny się znaleźć w koszu. Zainspirował mnie fotochton i spróbowałem zrobić coś w tym stylu. Moją prawie godzinną i bardzo przyjemną pracę można zobaczyć poniżej.

Kiedyś pierwszy września był dla mnie bardziej znaczącą datą. Teraz również jest, ale zdecydowanie z innego powodu - po prostu jak każdy pierwszy dzień nowego miesiąca (kC). W tym roku rozpoczęcie 4, trzeba się pokazać, chociaż nikt nie zapraszał. Absolwenta jednak ciekawi czy dużo się pozmieniało przez ten czas. No i ogólnie przydałoby się pogadać z dawnymi nauczycielami. Do wychowawcy nie wysłałem kartki z wakacji, więc mam przerąbane. Postaram się pójść na jakiś kompromis.



Cieszę się, że po zmianie wyglądu strony spotkałem się z kilkoma pozytywami ze strony zwiedzających. Jest to dla mnie w pewnym sensie ważne, bo mogę skupić się na fotografii, a nie na ciągłym kombinowaniu jak zrobić żeby wszyscy (albo przynajmniej większość) byli zadowoleni. Zatem prawdopodobnie już nie myślę o jakiś gwałtownych zmianach, co najwyżej drobne rzeczy.

Stat4u pracował w końcu cały miesiąc i mogę śmiało przyznać, że jestem mile zaskoczony. W sierpniu było 351 wejść na moją stronę, wykluczając przeładowania i wszystkie moje wglądy. Jeśli miałbym wszystko zsumować wyszłoby tego koło 2,3 tysiąca. Dlatego nie ma licznika na stronie.

archives

projects*

pho*

links

contact

listed

pho* see you again 2005-2008

www.flickr.com
This is a Flickr badge showing public photos from Łukasz Zajas. Make your own badge here.