Cracow by night...
pho* z ręki, więc ostrość nie wymagana.
Trochę starsze fotki, ale już z "kejhandreddi"...
Mało czasu na fotki, albo inaczej mało pomysłów. Na większy tekst też nie mam ochoty... znowu się sypie, jakaś deprecha czy co.
Może przejdzie za niedługo, a wtedy się zrehabilituje.
Tak apropos: pozdro dla ludzi z I roku dziennikarstwa, którzy oglądają tą stronkę... no i buziaki dla mojej miłości :*
A teraz zdjęcia:

Wróciłem do pokazywania wszystkich fotek na pierwszej stronie, bo nie wszyscy dochodzili do tego, że jest ukryta strzałeczka do przesuwania fotek.
Spacerek z lubą, zabawy z nowym aparatem, wspominanie calego roku... tak wyglądał dzień w jak największym skrócie. Jest co wspominać... niektóre rzeczy lepsze inne gorsze - dłużej odkładające się w naszej głowie. Po co w ogóle zaprzątać tym sobie pamięć?
Chyba już jestem Krakusem, bo po powrocie do domu dopadł mnie straszliwy katar na zmianę klimatu... dzisiaj powrót i kolejny tydzień (a może dwa) w którym to jestem skazany na samego siebie. Nawet mi to odpowiada, nie narzekam. Brakuje tylko internetu, ale to się za niedługo załatwi.

Nadal staram się w ekstremalnie szybkim tempie opanować wszystkie możliwości jakie daje mi cyfrowa lustrzanka. Pare eksperymentów, a jednocześnie zamierzonych efektów widać powyżej.
Brakuje jednak mocy na większe przedsięwzięcie. Muszę się wziąć w garść...
Zapraszam do archiwum, czasami można zaleźć coś ciekawego...