2006-01-21 | i po Opavie...
ehh... bardzo ciezko bylo w tych Czechach.
Po pierwsze ze wzgledu na dojazdy, a po drugie za komentarze wykladowcow.
Jednak wydaje mi sie, ze warto bylo. Warto bylo uslyszec kilka rad (najwiecej sie dowiedzialem od kolesia, z ktorym rozmawialem po angielsku) no i troche gnojenia :p przynajmniej jest jakas motywacja, ktora moze wykorzystam.
Zaskoczylo mnie to, ze znacznie wiecej bylo tam Polakow jak Czechow. Jedni dojezdzali z takich miejscowosci jak Warszawa czy Bialystok. Prawdziwi hardcore'owcy.
Szkoda tylko, ze mam miesiac na teczke. Zobaczymy co sie da wykombinowac.
Jakby nie bylo to narazie jestem dobrej mysli.
Po pierwsze ze wzgledu na dojazdy, a po drugie za komentarze wykladowcow.
Jednak wydaje mi sie, ze warto bylo. Warto bylo uslyszec kilka rad (najwiecej sie dowiedzialem od kolesia, z ktorym rozmawialem po angielsku) no i troche gnojenia :p przynajmniej jest jakas motywacja, ktora moze wykorzystam.
Zaskoczylo mnie to, ze znacznie wiecej bylo tam Polakow jak Czechow. Jedni dojezdzali z takich miejscowosci jak Warszawa czy Bialystok. Prawdziwi hardcore'owcy.
Szkoda tylko, ze mam miesiac na teczke. Zobaczymy co sie da wykombinowac.
Jakby nie bylo to narazie jestem dobrej mysli.
Etykiety: Opava